Obrączka, którą małżonkowie wymieniają podczas ślubu, to symbol obowiązku wierności małżeńskiej. Zaś to, że nie ma ani końca ani początku przypomina o nieskończoności. Wkładając go na serdeczny palec wskazujemy na oddanie partnerowi i znak płodności. Rzymianie nosili je na serdecznym palcu lewej ręki, uważając że przez niego przebiega żyła miłości wypływająca z serca. Co tak naprawdę wyrażamy, przyrzekając „miłość, wierność i uczciwość małżeńską aż do śmierci”?

14 lutego coraz częściej celebrujemy miłość, wyrażamy poprzez drobne gesty, kartki najgłębsze, najszczersze i najgorętsze uczucia. Warto przypomnieć, że św. Walenty – patron zakochanych w krajach anglosaskich, a w Polsce patron chorych na schizofrenię, nerwicę, epilepsję – był lekarzem i duchownym w starożytnym Rzymie. Legenda mówi, że znalazł się w więzieniu za pobłogosławienie ślubu młodych legionistów mimo zakazu cesarza. Wtrącony do więzienia, zakochał się w niewidomej córce strażnika. Kiedy ta odzyskała wzrok, rozgniewany cesarz skazał Walentego na śmierć. W liście pożegnalnym do ukochanej napisał „Od Twojego Walentego” i opatrzył go datą 14 lutego.
Nie wiedzieć czemu ta tragiczna historia przyczynia się do dość infantylnego traktowania miłości międzyludzkiej jako chwilowej ekscytacji, zabawy, folgowaniu przyjemnościom, uczucia tylko „na dobre”. Tymczasem kiedy bierzemy kogoś za męża lub żonę zobowiązujemy się do odpowiedzialności za drugą osobę, troski o wspólne życie, tworzenie wspólnoty, prawdomówności, lojalności, wierności, czyli miłości rozumianej jako postawa życiowa. Postawa tworzenia i rozwoju, a nie tylko i wyłącznie przeżycia emocjonalnego. Zapewne najpełniej mówi o tym „Hymn o miłości” św. Pawła. Jak przeczytałam gdzieś: „miłość nie jest losem, który spada na człowieka, ale zadaniem, które człowiek podejmuje”.
Małżeństwo w świetle nauki ewangelicznej jest zawsze: jedne (między jedną kobietą i jednym mężczyzną), święte (wiążące człowieka z zamiarami, jakie Stwórca żywi względem człowieka) i nierozerwalne (poprzez wzajemny wybór małżonkowie otworzyli się na działanie niezmiennie wiernego Boga).
Te wymagania i zadania w małżeństwie bywają trudne. Nierzadko przeciwności i pokus wszelakich na drodze życiowej jest bardzo wiele. Ciężkim grzechem przeciw miłości małżeńskiej jest wystąpienie przeciwko 6. (Nie cudzołóż) i 9. (Nie pożądaj żony bliźniego swego) przykazaniom Boskim. Zdrada boli być może najbardziej, często niszczy fundament wspólnoty prawdy i zaufania między ludźmi. Bywa też paradoksalnie przyczyną poprawienia relacji, służy rozwiązaniu problemów codziennych. To zawsze bardzo delikatne i indywidualne kwestie. Jednak nie o grzechach przeciw miłości małżeńskiej tu mowa, bowiem te każdy musi rozważyć we własnym sumieniu. Natura ludzka nie znosi próżni, ani samotności. Dobrze, kiedy służy rozwojowi i pomnażaniu dobra. Jednak jak wiemy już od czasów św. Tomasza z Akwinu dobro wymaga wysiłku, a o ten już trudniej. Bycie w małżeństwie to nieustanna praca, nieustanne staranie o pomnażanie dobra.

Tekst ukazał się w miesięczniku “Z Piekarskich Wież” nr 2/2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *